Opowieść o końcu świata

„Człowiek nie dojrzewa ani się nie starzeje, człowiek tylko pozbywa się radości, aż staje się tak pełen smutku, że umiera” Robert Nowakowski, Ojczyzna jabłek, s. 388

Kilka lat temu oglądałam piękny i wzruszający, a jednocześnie przeszywający smutkiem film pt. Przyrzeczenie. Akcja filmu toczy się u schyłku istnienia wielokulturowego Imperium Osmanów, a zarazem u progu rewolucji, która odmieniła świat. W pierwszych minutach filmu obserwujemy gwarny i barwny Stambuł, w którym obok siebie mieszkają i pracują ludzie pochodzący z różnych kultur. Aż nagle, jakby w jednej chwili wszystko się zmienia. Do tej pory przyjazny sąsiad staje się wrogiem, którego należy się pozbyć!

Historia to wspaniała nauczycielka, która pokazuje kolejnym pokoleniom, czego należy się wystrzegać, aby ludziom żyło się lepiej. Niestety, my nie chcemy uczyć się na błędach innych, wolimy wciąż popełniać nowe! Ta myśl przyszła mi do głowy, kiedy usłyszałam o książce Roberta Nowakowskiego pt. Ojczyzna jabłek.

W 1945 roku skończyła się wojna. Tak oficjalnie oczywiście, bo dla niektórych najczarniejsze dni miały dopiero nadejść. W kilku wsiach, gdzieś pośrodku Bieszczad mieszkali Bojkowie i Łemkowie. Chociaż mieli swoją gwarę i odmienne tradycje, czuli się Polakami. Niestety ktoś zdecydował, że nimi nie są, ba, że nie mają prawa mieszkać na polskiej ziemi! Zaczęło się piekło! A najgorsza była niepewność, skąd należy się spodziewać największego niebezpieczeństwa: od sąsiadów Polaków, wojska sowieckiego czy ukraińskich nacjonalistów?! Każdy mógł okazać się wrogiem…

Ojczyzna jabłek opowiada historię mordów, ucieczki i wysiedlania z perspektywy Jelka, Niny i Mozesa oraz ich rodzin. Jak na filmie obserwujemy rozpadający się świat głównych bohaterów, próby ratowania siebie i swoich bliskich oraz tworzenie nowego życia. Ale jak można budować nowe na zgliszczach starego, bez korzeni, bez bliskich, bez prawa do żałoby?!

Ojczyzna jabłek Roberta Nowakowskiego ukazała się w marcu nakładem Wydawnictwa Literackiego. To piękna, wzruszająca, ale także pełna nostalgii i smutku opowieść o końcu świata. Pomimo trudnego tematu świetnie się ją czyta, ponieważ została napisana piękną polszczyzną.

Jak napisał autor w posłowiu, jego powieść to fikcja literacka, ale utkana z prawdziwych wydarzeń przesiedleń mieszkańców wsi nad Sanem z 1946 roku. Im bardziej mamy świadomość, że opisane wydarzenia zdarzyły się w rzeczywistości, tym bardziej powieść staje się dramatyczna. Ojczyzna jabłek nie jest lekturą prostą, wzbudza emocje, czasem boli. Niemniej jednak jest książką, której potrzebujemy. Aby pamiętać, aby oddać sprawiedliwość i hołd pokrzywdzonym, aby im zadośćuczynić, przynajmniej w naszej świadomości. Z nadzieją, że już nigdy nie wydarzy się podobna historia!

Bardzo polecam!    

Powieść Ojczyzna jabłek dostałam z księgarni TaniaKsiażka, gdzie znajduje się wśród innych nowości.   

Robert Nowakowski, Ojczyzna jabłek, Wydawnictwo Literackie: Kraków 2021.

1 thoughts on “Opowieść o końcu świata

  1. Zachęcony do lektury. Kiedyś trafiłem do miejscowości Bartne i tam zetknąłem się z Łemkami, Bojków już dzisiaj tam nie uświadczysz jak powiedziała miejscowa kobieta. W tym roku trafiliśmy na Żuławy między innymi do Sztutowa gdzie wielu Rusinów trafiło w ramach akcji Wisła. Myślę, że niektórzy z nich zbudowali na nowo tą odebraną wodzi krainę.

    Polubienie

Dodaj komentarz